Jak wspierać bliską osobę w kryzysie emocjonalnym?

Nie musisz być psychoterapeutą, by pomóc komuś, kto przeżywa trudne chwile. Czasami sama obecność – uważna, spokojna i pełna empatii – ma ogromną wartość. Badania nad wsparciem społecznym pokazują, że to jeden z najważniejszych czynników chroniących przed pogłębianiem się kryzysów emocjonalnych i rozwojem zaburzeń psychicznych. Człowiek, który czuje, że nie jest sam, łatwiej odzyskuje równowagę i nadzieję.

Najważniejsze to być obok, z empatią, uważnością i cierpliwością.

Zacznij od prostego pytania: „Czy wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś?”

Wiele osób boi się, że „nie będzie wiedziało, co powiedzieć”. Tymczasem kluczowe jest nie tyle dobranie idealnych słów, ile pokazanie gotowości do bycia obok. Proste pytanie: „Czy wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś?” może otworzyć przestrzeń, w której druga osoba poczuje się zauważona. Teoria przywiązania Johna Bowlby’ego podkreśla, że poczucie „bezpiecznej bazy”, czyli kogoś, kto jest dostępny i akceptujący,  działa kojąco na system nerwowy i daje siłę, by mierzyć się z trudnościami. Ważne, by dać przestrzeń także na odpowiedź: „Nie chcę teraz rozmawiać”. Sama świadomość, że ktoś jest obok, już ma znaczenie.

Czasem wystarczy jedno zdanie, by ktoś poczuł się zauważony.
Nie oceniaj, nie naciskaj, daj przestrzeń na odpowiedź typu:
„Nie za bardzo” lub nawet „Nie chcę teraz gadać”, ale jednocześnie upewniaj, że jesteś dostępny.

Nie oceniaj, nie minimalizuj

Sformułowania typu: „Nie przesadzaj”, „Inni mają gorzej” czy „Ogarnij się” często wynikają z bezradności, ale realnie zwiększają poczucie osamotnienia. Subiektywne doświadczenie cierpienia jest zawsze prawdziwe dla osoby, która je przeżywa i nie da się go mierzyć czy porównywać. Lepsze są komunikaty empatyczne: „Widzę, że jest Ci ciężko. Chcesz o tym pogadać?”.

Unikaj zdań: „Nie przesadzaj”, „Inni mają gorzej”, „Ogarnij się”
Lepiej powiedzieć: „Widzę, że jest Ci ciężko. Chcesz pogadać?”
Kryzys to nie kwestia tego „czy ktoś ma powód”, to kwestia subiektywnie doświadczanego cierpienia.

Nie dawaj rad na siłę

Naturalne jest, że chcemy „rozwiązać problem” bliskiej osoby, ale kryzys emocjonalny nie zawsze poddaje się szybkim receptom. Zamiast proponować gotowe rozwiązania  typu: „Idź pobiegać, to Ci przejdzie”, lepiej zapytać: „Chcesz, żebym po prostu posiedział z Tobą?” albo: „Mogę Ci pomóc poszukać specjalisty, jeśli będziesz chciał/a”. Badania nad procesem zmiany pokazują, że człowiek potrzebuje najpierw poczuć się wysłuchany, zanim będzie gotowy do działania. To, co możesz dać, to przestrzeń i obecność.
Czasem potrzebujemy być po prostu wysłuchanymi zanim będziemy gotowi cokolwiek zmienić.

Bądź cierpliwy/a – nie wszystko „przejdzie jutro”

W kryzysie emocjonalnym poprawa nie następuje z dnia na dzień. Zamiast codziennie pytać: „Już Ci lepiej?” (co może wywołać presję), spróbuj: „Czy jest coś, co mogę dziś zrobić, żeby było Ci trochę lżej?”. Takie podejście wpisuje się w model towarzyszenia w kryzysie, który zakłada, że zmiana zachodzi stopniowo, a kluczowa jest cierpliwość i powtarzalne gesty wsparcia.

Kryzys emocjonalny to proces, nie „zły dzień”.

Zaproponuj konkretne formy wsparcia

Osoba w kryzysie często nie ma siły ani jasności umysłu, by samodzielnie poprosić o wsparcie. Dlatego tak ważne są konkretne propozycje: „Mogę iść z Tobą do lekarza”, „Zrobię obiad, żebyś mógł/mogła odpocząć”, „Przyjadę i posiedzimy w ciszy, jeśli tego chcesz”. Tak zwane wsparcie instrumentalne (realna pomoc w codziennych czynnościach) odciąża psychicznie i tworzy poczucie ulgi.

Małe gesty mają wielką moc. Czasem trudno poprosić o pomoc, łatwiej ją przyjąć, gdy ktoś ją konkretnie oferuje.

Zadbaj też o siebie

Wspieranie kogoś w kryzysie może być obciążające. Dlatego ważne jest, by pamiętać o swoich granicach i zasobach. Nie musisz dźwigać całej odpowiedzialności. Jeśli czujesz, że sytuacja Cię przerasta, zachęć bliskiego do kontaktu ze specjalistą. To zgodne z zasadą pomocy adekwatnej: wspieramy tak, jak możemy, ale nie kosztem własnego zdrowia psychicznego.

Bliskość, empatia i cierpliwość – to trzy filary, które naprawdę pomagają. Nie chodzi o to, by zawsze wiedzieć, co powiedzieć. Często największym wsparciem jest po prostu obecność – cicha, ale konsekwentna. To ona sprawia, że w najtrudniejszych chwilach człowiek nie czuje się samotny.

Previous
Previous

Co może dać nam kryzys?

Next
Next

Pierwsza pomoc emocjonalna