PROGRAM WYCHODZENIA Z OSAMOTNIENIA

Moduł VI: Znajdywanie “swoich ludzi”

Jak rozpoznać, że to są „moi ludzie”? O sygnałach dopasowania i bezpieczeństwa w relacjach

W doświadczeniu wielu osób zmagających się z osamotnieniem pojawia się nie tylko tęsknota za bliskością, ale również głęboka niepewność: skąd mam wiedzieć, że dana relacja jest dla mnie dobra? Czy to są „moi ludzie”, czy tylko chwilowe poczucie ulgi przed powrotem do samotności? To pytanie ma zarówno wymiar bardzo praktyczny, jak i głęboko psychologiczny. Dotyka bowiem naszej historii relacyjnej, stylu przywiązania, wzorców więzi oraz zdolności do odczuwania bezpieczeństwa w obecności drugiego człowieka.

Poczucie, że „to są moi ludzie”, rzadko pojawia się jako spektakularna pewność czy intelektualne przekonanie. Znacznie częściej objawia się subtelnymi sygnałami płynącymi z ciała, emocji i sposobu funkcjonowania w kontakcie z innymi. Zdolność do odczuwania bezpieczeństwa w relacji zależy od wczesnych doświadczeń z figurami przywiązania, przede wszystkim od tego, czy były one wystarczająco dostępne, responsywne i emocjonalnie przewidywalne. Kiedy te warunki były spełnione, dziecko rozwija tzw. bezpieczny styl przywiązania, który w dorosłości pozwala mu wchodzić w relacje bez nadmiernego lęku przed odrzuceniem lub utratą siebie.

Osoby, które w dzieciństwie doświadczały niestabilności, chłodu emocjonalnego lub nieprzewidywalności, często niosą w sobie wewnętrzne napięcie, gdy zbliżają się do drugiego człowieka. Czasem interpretują je jako ekscytację, innym razem jako niepokój nie do zniesienia. Tymczasem właśnie obecność względnego spokoju bywa najbardziej wiarygodnym wskaźnikiem relacyjnego dopasowania. Przy osobach, które odbieramy jako bezpieczne, nasz układ nerwowy przestawia się na tryb współregulacji: oddech się pogłębia, napięcie mięśniowe maleje, a myślenie staje się bardziej elastyczne (Siegel, 2020). To bardzo ważny sygnał, bo im bardziej możemy „być sobą” w obecności drugiego człowieka, tym większe jest prawdopodobieństwo, że relacja ma solidne, zdrowe podstawy.

Kolejnym istotnym kryterium są granice. W relacjach z „właściwymi” ludźmi granice nie są areną walki, lecz przestrzenią wzajemnego szacunku. Możemy powiedzieć „nie” lub „potrzebuję czasu” i nie spotkać się z karą emocjonalną w postaci obrażania się, wycofania czy szantażu. Jest to szczególnie ważny wątek, ponieważ naruszanie granic bardzo często wiąże się z uruchamianiem dawnych, nieświadomych schematów relacyjnych, w których nasze potrzeby były ignorowane lub deprecjonowane (McWilliams, 2011). Jeśli mamy doświadczenie bycia wysłuchanym i traktowanym poważnie, łatwiej jest rozpoznać, że jesteśmy w relacji, która nas wspiera, a nie na przykład wykorzystuje.

Warto również zwrócić uwagę na to, jak czujemy się po kontakcie z daną osobą lub grupą. Czy czujemy się bardziej sobą, czy bardziej zagubieni? Czy jesteśmy pobudzeni i niespokojni, czy raczej spokojni i ugruntowani? Relacje wspierające korelują z wyższym poziomem poczucia sensu, obniżonym poziomem stresu i większą satysfakcją z życia (Holt-Lunstad, 2017). Czasami pierwsze spotkanie nie musi być spektakularne, ale jeśli opuszczamy je z poczuciem lekkiego ciepła, ulgi lub ciekawości, to bardzo cenny znak.

Nie można jednak pominąć faktu, że proces rozpoznawania „swoich ludzi” bywa zaburzony przez mechanizmy projekcji i idealizacji. Projekcja to zjawisko, w którym nieświadomie przypisujemy drugiej osobie cechy ważnych figur z naszej przeszłości, czasem tych, za którymi tęsknimy i których nam brakowało, a czasem tych, którzy nas zranili (Kernberg, 2015). Dlatego silne, nagłe poczucie „to na pewno oni” może równie dobrze wynikać z aktywacji starego wzorca i naszej idealizacji konkretnych osób, a nie z rzeczywistego dopasowania. Rozpoznanie bezpiecznej relacji zwykle opiera się na powtarzalności doświadczeń w czasie, na tym, że poczucie bezpieczeństwa i bycia widzianym utrzymuje się, a nie znika po pierwszej fali entuzjazmu.

„Moi ludzie” to zazwyczaj ci, przy których nie musimy odgrywać roli. Nie musimy być lepsi, bardziej interesujący, bardziej ułożeni. Możemy przyznać się do wątpliwości, słabości, zmęczenia, a mimo to być przyjęci. Poczucie bycia prawdziwym, a więc zgodnym z własnymi myślami i emocjami, jest jednym z kluczowych czynników budujących głęboką więź i zmniejszających poczucie samotności (Kernis & Goldman, 2006). Autentyczność w relacji jest jednocześnie dojrzałym wskaźnikiem dopasowania i warunkiem jego dalszego pogłębiania.

Wreszcie warto pamiętać, że „znajdywanie swoich ludzi” nie jest stanem, który osiąga się raz na zawsze. To proces dynamiczny, w którym uczymy się siebie, swoich potrzeb i ograniczeń, a także zmieniamy się razem z doświadczeniem. Czasami dopiero po pewnym czasie jesteśmy w stanie zauważyć, że dane środowisko przestaje być dla nas bezpieczne lub rozwijające. Dojrzałość relacyjna polega na tym, by pozwolić sobie na tę zmianę i nie traktować jej jako porażki, lecz jako wyraz większej samoświadomości.

Rozpoznawanie „swoich ludzi” to zatem nie jest żaden magiczny instynkt, ale raczej taka subtelna kompetencja, którą można rozwijać: poprzez uważność na swoje ciało, emocje, granice i powtarzające się wzorce relacyjne. Im bardziej jesteśmy w kontakcie z samym sobą, tym wyraźniej zaczynamy widzieć, którzy ludzie nas wzmacniają, a którzy wzmacniają jedynie nasze stare zranienia.

Dołącz do naszej grupy na Facebook: GRUPA ANTY-SAMOTNOŚCI. WYCHODZIMY Z OSAMOTNIENIA.

Jeżeli potrzebujesz wsparcia ze strony psychologa, psychoterapeuty lub interwenta kryzysowego to zarezerwuj wizytę:

ZAREZERWUJ WIZYTĘ

Literatura

Kernberg, O. (2015). Relacje miłosne. Patologia i terapia. Wydawnictwo Zysk i S-ka.

Siegel, D. (2020). The Developing Mind. Guilford Press.

Kernis, M., Goldman, B. (2006). A multicomponent conceptualization of authenticity. Advances in Experimental Social Psychology.

Previous
Previous

MODUŁ VI: Jak nie zrażać się pierwszymi trudnościami

Next
Next

MODUŁ VII: Bariery w proszeniu o pomoc